"Bitwa nad Bzurą"
Karabin w dłoni , w sercu rozpacz ,
a pod butami pasmo drogi.
I choć wiadomo już , że koniec,
że klęska w każdym starciu z wrogiem,
jeszcze nadziei tli się iskra –
walczy Warszawa oblężona!
więc na ratunek jej , na odsiecz szli,
żeby wrogów jej pokonać,
lub zginąć bohaterów wzorem
i do historii przejść z honorem.
Zalśniło w poprzek Bzury pasmo
i bój rozgorzał krwawy , straszny,
ci , co na odsiecz szli Warszawie,
tu pozostali już na zawsze.
O rzeko Bzuro , rzeko szara,
co cicho swoje fale toczysz,
ty, jak świetlisty Anioł śmierci,
żołnierzom zamykałaś oczy
i otulałaś ramionami ,
tak jakby dziećmi twymi byli,
żeby nie czuli , że są sami
w ostatniej swego życia chwili.
Piechota szara i ty szara
i tylko krwawych ran szkarłaty
zakwitły na twym niskim brzegu
jak purpurowe wojny kwiaty.